Hej, Mamy dzieci różnych płci - czy swoje córki i synów wychowujecie tak samo? Czy towarzyszą Wam przy tym te same emocje? 🤔
Mam sześcioletnią córkę i trzyletniego synka. I powiem Wam, że im moje dzieci są starsze, tym częściej łapię się na tym, że bycie mamą dziewczynki jest dla mnie bardziej... stresujące. Pewnie dlatego, że tak łatwo jest matce przenosić na córkę swoje własne obawy, życiowe rozczarowania i niespełnione nadzieje - a w związku z tym także stawiać (nadmierne?) oczekiwania i wymagania.🤷♀️
W miarę, jak Iga jest coraz starsza, nasza bliskość się zmienia.
Coraz częściej rozmawiamy długo i głęboko. Tak, że przed moimi oczami stoi czasem już nie sześciolatka, ale prawie-nastolatka, zaraz-kobieta. Niekiedy opadają mnie wątpliwości, czy uda mi się wyposażyć ją we wszystko, co istotne. By umiała walczyć o siebie. By nie bała się porażek. By żyła w pełnej zgodzie i harmonii ze sobą. ✨
Patrzę na nią, podziwiając jej wrażliwość i odwagę, jej zapał i skupienie. I wiem, że teraz i w przyszłości z całych sił będę się starała dać jej takie wsparcie i przestrzeń, by mogła, chciała i umiała kształtowała swoje życie według własnej, a nie cudzej (nawet mojej) wizji. 😌
Póki co, czerpię radość z tego, że ciągle jest dziewczynką, która lubi się przytulić do mamusi :) (chociaż w tym miejscu mogę też przyznać, że niektórym z wiekiem to wcale nie mija #mamatoinstytucja)
A jak Wy czujecie, Mamy dziewczynek? 🧡💜💛
Zostaw komentarz