- MAMO, ALE JA NIE UMIEM!
- A może chociaż spróbuj? - pytam.
- NO ALE NIE UMIEM!
Znacie to? Mam tak czasami (często…) ze swoimi dziećmi - nie spróbują, a już z uporem oznajmiają, że NA PEWNO się nie uda. Że nie potrafią, że nie chcą, że “nie wyjdzie im dobrze”.
W takich sytuacjach stosuję pewien patent, który sprawdza się nam fantastycznie, a który zaczęłam stosować ~2 lata temu przez przypadek… ucząc córkę rysowania.
Dzielimy Zadanie Nie Do Pokonania na malutkie części.
Nie potrafisz namalować konia? Ok to może najpierw narysuj prostokąt-główkę i kółka za oczka, potem dłuższy prostokąt-szyję i kolejny za tułów… I nagle się okazuje, że córka potrafi narysować konia, żyrafę, słonia i jeszcze trylion innych rzeczy.
Nie wiesz, jak zbudować ogromny dom z Lego? OK, to może postaw ściany tylko do jednego pokoju, zbuduj mebelki, a dachem pomartwimy się na końcu? Na ogół już po postawieniu pierwszych ścian pojawiają się kolejne pokoje, ogrody, garaż… Sama chętnie bym się wprowadziła. :)
Metoda ta sprawdza mi się też świetnie, gdy trafiam na Niezłomny Opór przed jakąś czynnością (czyt. sprzątanie).
Nie czujesz się gotowa ogarnąć cały pokój? OK, to może chociaż pozbierajmy Lego z podłogi? Na ogół po zgarnięciu klocków sprzątanie już gładko idzie dalej. Chociaż tak, czasem kończymy na samych klockach. Ale usunięcie tego niewątpliwego zagrożenia to i tak zwycięstwo. Kto raz nadepnął bosą stopą na Lego, wie, o czym mówię ;)
Myślę, że często i wielu nas dorosłych też dotyka taki paraliż myślenia o Wielkich Zadaniach.
Sama się zastanawiam, czy gdybym od początku wiedziała DOKŁADNIE jak gigantycznym przedsięwzięciem okaże się założenie wydawnictwa i samodzielne wydawanie książek dla dzieci w dwóch wersjach językowych, to bym się na taki projekt zdecydowała? OK zdecydowałabym się ;) Ale ile byłoby przy tym dodatkowego umartwiania...
Tymczasem to, co utrzymało mnie nad wodą to dzielenie czynności na proste etapy: “dzisiaj tylko skończę tę ilustrację”, “dzisiaj tylko umówię się na spotkanie z drukarnią". W końcu nie jest problemem wykonać jeden telefon…
Na pojedynczy krok łatwiej się zdecydować, bo wydaje się on w końcu mniej “nieodwołalny”. A to, że potem te pojedyncze kroki ułożą się w długą (acz wyboistą) ścieżkę, a my się będziemy dziwić “że nie wiadomo kiedy się to wszystko stało” to już inna historia :)
A jakie Wy macie metody na motywowanie dzieci (i siebie)?
Marta
PS. A do rysowania dla dzieciaków w wieku ~5+ lat, serdecznie polecam Wielką Księgę Rysowania Krok Po Kroku. Niesamowicie pomocna w nauce dzielenia zadań (nie tylko rysunkowych) na etapy :) https://www.ceneo.pl/58681973
Zostaw komentarz