Przepraszamy, ta strona nie będzie działać poprawnie na Twojej przeglądarce :( Polecamy użycie: Firefox, Chrome, Safari lub Edge.

Witamy w Dolinie Tumilu! 💛 Darmowa dostawa od 100 zł. 💛 Wysyłka w 24 godziny

Zapiski Wczorajszej Dziewczyny: O radościach upływu czasu

Zapiski Wczorajszej Dziewczyny: O radościach upływu czasu

Zapiski wczorajszej dziewczyny

O radościach upływu czasu

Przedwczoraj dziewczynka, wczoraj dziewczyna, a dziś babcia... Nie wyobrażacie sobie nawet, jak szybko leci czas. Ale nie ma się czym przerażać – przysięgam, że każdy z tych etapów niesie wiele radości (no, problemów też…), a do tego każdy WCHŁANIA w siebie te poprzednie. Chodzi o to, że jako DZIEWCZYNY cały czas pamiętamy siebie jako dzieci. Jako BABCIE pamiętamy siebie jako młode kobiety i jako dziewczynki. Tak więc i ja, dzisiejsza babcia, cały czas jestem też młodą dziewczyną (mamą), ale i małą dziewczynką.

Najmłodszy etap, jaki pamiętam, to wiek poniżej trzech lat. Łatwo to ustalić, ponieważ miałam niewiele ponad trzy i pół roku, gdy urodził się mój młodszy brat, a ja ciągle mam w oczach wiele scen, które rozegrały się jeszcze za czasów mojego krótkotrwałego jedynactwa.

Czy te wspomnienia są ważne? Tak, zwłaszcza teraz, gdy zabrałam się za pisanie Opowieści Tumilu. Za małymi bohaterami zawsze kryje się jakaś część mnie-dziewczynki: zasadniczo grzecznej, ale z chwilowymi „wyskokami”; czasami nieśmiałej, ale niekiedy zaskakująco „wyrywnej”. Pamiętam swoje przedszkolne rozczarowania, niezgodę na obłudę dorosłych, małe bunty, wielkie nadzieje i rozczarowania…

Chyba jako MAMA za mało do tego sięgałam, ale wiadomo – mama to instytucja, która musi (?) działać bezawaryjnie, być perfekcyjna niejako z automatu, wiedzieć wszystko nawet jeśli nie wie. Mama nie ma zbyt wielu chwil na to, aby sobie przypominać siebie-dziecko. Mama rzadko ma czas na cokolwiek.

BABCIA to zupełnie co innego: na potrzeby zabaw z wnukami może stać się „upgradowaną” wersją parolatki, która JESZCZE umie nieźle poszaleć, ale JUŻ ma w sobie cierpliwość do fochów, odporność na małe złości i tony wspomnień o swoich własnych emocjach – tych dobrych i frustrujących. I nawet jeśli babcia, tak jak ja, jest bardzo aktywna zawodowo, to chętnie wchodzi w taką rolę, bo wie, że to tylko NA TROCHĘ. To, co niewdzięczne (czytaj: wychowywanie) należy przecież do rodziców…

Tak więc – głowy do góry, bo najlepsze dopiero przed Wami!

Ewa

Zostaw komentarz

Wszystkie komentarze muszą zostać zaakceptowane przez administratora.